Kliknij tutaj --> 🌦️ dziecko biega po mieszkaniu

Sposoby na to, aby dzieci chodziły wcześniej spać. Kiedy wybija godzina 20 Twoje dziecko zamiast pójść spać, bawi się i biega po całym mieszkaniu. A Ty tak bardzo chciałabyś chociaż chwilkę wieczorem odpocząć, posiedzieć z mężem i na spokojnie porozmawiać. Na zegarze jest już godzina 21, a maluch dalej nie jest w łóżku. Stoję na przystanku. Po drugiej stronie ulicy, na przeciwległym przystanku stoi "mamusia" dziecka około trzyletniego. Dziecko, jak to dziecko, biega. Ale nie biega po przystanku, tylko wkoło, biegnąc także po zatoczce, przy której parkuje autobus. Mamusia się maluje (no bo położenie maskary w deszczu musi być priorytetem). Ma pięć lat". "W jednej sukience, bez majtek, biega cały dzień z jednej strony łąki na drugą, by upilnować stado gęsi. Ma pięć lat". "Przy rozbieraniu się jej do snu matka patrzy, a tu koszula dziecka jest od dołu cała zakrwawiona i cały dół brzuszka też krwią zastygłą zwalany, okazało się przy bliższym zbadaniu, że nad Chodniki z antypoślizgowym spodem chronią podłogę, ale również ich użytkowników przed niebezpiecznymi sytuacjami. Podczas gdy dziecko biega, nie łatwo o przewrócenie się, tym bardziej w kuchni, gdzie często panuje zamieszanie. Rodzice gotują, a dziecko z powodu braku uwagi, biega i skacze po mieszkaniu. było już ze 100 razy, ale.. czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że sąsiad mieszkający piętro niżej ma prawo do chwili spokoju?? Nade mną mieszka młode małżeństwo z 3-4 letnią dziewczyną, mili sympatyczni ale właśnie Site De Rencontre Rhone Alpes Gratuit. Karlito pisze:Chcę połączyć przyjemne z pożytecznym, czyli sam będę biegał, mały będzie miał wypad na świeżym powietrzu, a żona spokój. Da się? Ja do biegania z dzieckiem używam wózka takiego, który można pchać albo podpiąć pod rower. Amortyzacja w tym modelu jest słaba (zdaje się, że w standardzie w ogóle nie ma, a po dokupieniu opcji to i tak szału nie ma), więc poprawiłem amortyzację odpowiednimi oponami. Brakuje mi z boku otwieranych okien - w lecie jest zbyt duszno. Do takiego wózka można włożyć fotelik samochodowy, co umożliwia bieganie z dzieckiem, które jeszcze samo nie siedzi. Można też wsadzić dwójkę dzieci. Z tego co pamiętam to problemy miałem z logistyką: nie widzę co się dzieje z dzieckiem - aby zobaczyć czy mu nie za gorąco/za zimno trzeba się zatrzymać, na jednym wybieganiu czasem trzeba było 3x się zatrzymać na przewijanie, a najgorsze - jak dziecko zaczyna płakać z jakiegoś powodu - zatrzymywałem się i kombinowałem... Dodatkowo - jak zamknę przód to dziecko się gotuje w lecie, a jak otworzę - to wiatr jej w oczy za mocno wieje... Ehhh... A teraz jak córka urosła (2,5 roku) - to bieganie w wózku jej się szybko nudzi i ma ochotę zatrzymać się, pochodzić chwilę, zebrać kilka liści... i znowu na kilkanaście minut da się wozić, a potem... znowu "Tataaaaaa! Stooooooooop!". Najdłuższe co zrobiłem to 15km na zawodach w Mińsku Mazowieckim i było zdecydowanie ciężej niż bez wózka. A liczyłem, że może będzie o tyle lepiej, że będzie oparcie... Więc teraz robimy tak, że żona wychodzi z dziećmi do lasu na spacer, a ja razem z nimi na bieg. Jak kończę mój trening to dobiegam do nich i wspólnie dokańczamy spacer. Żonie też spacer na zdrowie wychodzi Jak dla mnie bieganie z dzieckiem na treningach się nie sprawdziło, ale zapewne jest to jakoś do ogarnięcia. Ale kilkumiesięczne dziecko w takim wózku trzymające i "czytające" mapę w czasie biegu po lesie... widok bezcenny. Dziecko w wieku 18 miesięcy żwawo chodzi do przodu i do tyłu, panuje nad swoim ciałem i ruchami, co daje mu poczucie pewności siebie. Maluch staje się sprawniejszy fizycznie, jego ciało jest sprężyste, bardziej umięśnione, a zabawy na świeżym powietrzu dostarczają mnóstwa frajdy i stwarzają okazję do doskonalenia aparatu ruchowego dziecka. Półtoraroczne dzieci chętnie badają swoje ciało, dotykają się, uwielbiają paradować na golasa po całym domu lub w ogrodzie. Dziecięcy ekshibicjonizm wynika z pragnienia maluchów doświadczania świata różnymi zmysłami – dotykiem, wzrokiem, słuchem, smakiem, węchem. Jak wygląda życie z perspektywy 18-miesięcznego dziecka? Jak prezentuje się rozwój półtorarocznego malucha? Zobacz film: "Kiedy rozpocząć trening czystości?" spis treści 1. Rozwój fizyczny dziecka półtorarocznego 2. Rozwój emocjonalno-społeczny dziecka półtorarocznego 3. Rady dla rodziców półtorarocznych dzieci 1. Rozwój fizyczny dziecka półtorarocznego Spora część pedagogów uważa, że 18 miesiąc życia jest ważniejszy w rozwoju szkraba niż pierwsze urodziny. Dziecko staje się małym odkrywcą. Wszystko go ciekawi. Fascynuje go jego ciało. Lubi wyzwolić się z pieluszki i biegać po mieszkaniu z gołą pupą. Na trening czystości jest jednak jeszcze troszkę zbyt wcześnie. Kiedy chcesz nauczyć malucha korzystania z nocnika, najlepiej rozpocznij pierwsze próby w okolicach wiosny i lata, kiedy na dworze jest ciepło i maluch może biegać z wilgotnymi majtkami. Półtoraroczne dzieci zdają sobie sprawę z niektórych funkcji swoich części ciała. Uczą się też, że siusiu i kupka nie biorą się znikąd. Pierwsze udane próby korzystania z nocnika sprawiają, że maluch dostrzega korzyści wyswobodzenia się z niewygodnej pieluchy i zaczyna komunikować swoje potrzeby fizjologiczne. Rodziców wprawia w zakłopotanie fakt, że maluchy zaczynają interesować się także swoimi narządami płciowymi. Niepotrzebnie wpadają w panikę i piętnują zachowania dziecka, które nie ma świadomości, dlaczego dotykanie się po „siusiaku” jest złe. Maluchy nie dotykają się „tam”, by sprawić sobie przyjemność seksualną. Ich zainteresowanie ciałem nie ma pobudek erotycznych, jakie rodzicie mylnie im przypisują. Intymne miejsca ciekawią tak samo, jak rączki, nóżki, dłonie czy pępek. Półtoraroczne dziecko charakteryzuje się znaczną ruchliwością i żywiołowością. Wszędzie go pełno. Maluch doskonali się w chodzeniu, bieganiu, wchodzeniu na fotele, huśtaniu itp. Dzieci w tym wieku uwielbiają zabawy ruchowe i zabawy na świeżym powietrzu. Prawdziwą radochę czerpią z możliwości wyhasania się na placu zabaw, na którym wdrapują się na drabinki, zjeżdżalnie, huśtawki itp. Jako rodzic trzeba umiejętnie asekurować szkraba, by nie spadł i nie zrobił sobie krzywdy. Nie trzymajmy jednak malucha kurczowo za rękę. Dajmy mu trochę swobody, by mógł poznawać świat. Maluch uwielbia bawić się z rodzicami, np. turlać się po dywanie, chować się przed nimi, skakać po poduszkach. Zabawy ruchowe pozwalają rozładować energię maluszka, ułatwiają zasypianie, a także wzmacniają kości i mięśnie oraz ćwiczą równowagę. Popołudniowe spacery świetnie wpływają na układ krążenia malucha, wzmacniają odporność dziecka i dotleniają jego tkanki. Przyrost masy ciała i wzrostu jest już znacznie wolniejszy niż we wcześniejszych etapach życia. By być pewnym, czy nasze dziecko rozwija się prawidłowo pod względem fizycznym, warto zajrzeć do siatek centylowych. 2. Rozwój emocjonalno-społeczny dziecka półtorarocznego Półtoraroczne dziecko coraz bardziej zdaje sobie sprawę ze swojej autonomii i niezależności. Cieszy się, kiedy jest pytane o zdanie i ma szansę powiedzieć, co czuje lub co myśli. W ten sposób kształtuje się jego poczucie wartości i pewność siebie. Maluch ma swoje preferencje, chce dokonywać wyborów, np. czy woli pić sok jabłkowy, czy bananowy. Zaczyna się buntować, kiedy czegoś mu się zabrania. Ma zdanie na różny temat. Kształtują się też jego preferencje smakowe – jedne dania maluch wcina, aż mu się uszy trzęsą, innych potraw dziecko nawet nie tknie. W wieku 18 miesięcy pojawia się wielu niejadków. Czasem jednak brak apetytu u dziecka jest przesadzony. To częściej mamy histeryzują, kiedy ich maluszek nie przybiera na wadze. Mniejszy przyrost wagi wynika przecież ze znacznej ruchliwości szkraba, który spala kalorie, biegając czy wspinając się. By zachęcić dziecko do jedzenia, można stworzyć atrakcyjne posiłki, np. kolorowe kanapki, na których ułoży się warzywa w kształt uśmiechniętych buziek. Można także zaangażować szkraba w układanie plasterków ogórków czy pomidorów na chlebie. Dziecko poczuje się dumne, że może pomóc mamie i chętniej zje przygotowany przez siebie posiłek. By maluch chętniej jadł, spożywajcie dania razem. Niech jedzenie nie będzie „za karę”, w samotności, w krześle postawionym w kącie kuchni. Czerpcie przyjemność ze wspólnych obiadów. Półtoraroczne dzieci są też często nieśmiałe. Najlepiej czują się w obecności osób znanych, które kochają i do których czują się przywiązane – rodziców, rodzeństwa, dziadków. Nie odczuwają jeszcze potrzeby kontaktów z rówieśnikami. Jeżeli nawet spotkają się z kolegami, np. w piaskownicy, to dominują zabawy samotne albo równoległe – maluchy naśladują rówieśnika, ale nie wchodzą bezpośrednio w interakcje. Poza tym niechętnie dzielą się swoimi zabawkami i wszystko jest obdarzane etykietką „moje”. Maluch chętnie naśladuje rodziców, wciela się w mamę lub tatę. Trenuje poprawną wymowę coraz trudniejszych wyrazów. Oczekuje akceptacji i wsparcia. Korzystniejsze wychowawczo w tym okresie są pochwały i nagrody niż nagana i kara. Półtoraroczne maluchy zabiegają o uwagę, chcą być w centrum zainteresowania i chętnie powtarzają zachowania, za które zostały pochwalone przez dorosłych. 3. Rady dla rodziców półtorarocznych dzieci 18 miesiąc życia dziecka to czas wielu zmian. Kiedy maluch był do tej pory karmiony piersią, można zastanowić się, czy nie warto byłoby odstawić go już od cyca. Dziecko dostało już od mamy to, co najcenniejsze w związku z naturalnym karmieniem. Jego układ odpornościowy funkcjonuje całkiem dobrze, a źródłem wapnia i witamin mogą być mleka modyfikowane, kakao, koktajle mleczne, sery, kefiry, jogurty itp. Wiele mam, czując się już zmęczone laktacją, decydują się przestać karmić piersią. Wybór jest jednak sprawą indywidualną. Warto zadbać, by dieta dziecka była urozmaicona, pełna świeżych i suszonych owoców, warzyw oraz ryb morskich. Półtoraroczne dzieci zaczynają też trening czystości, a także odrzucają smoczek, który do tej pory ssały. Rezygnują powoli z dziecięcych przywilejów (pieluch, smoczka, karmienia piersią), choć nie dzieje się to bez płaczu i protestów. Rodzice dzieci 18-miesięcznych powinni pamiętać też o ostatnim szczepieniu na błonicę, polio i krztusiec i cieszyć się, kiedy ich mały szkrab z uśmiechem na buzi fascynuje się światem. polecamy Artykuł zweryfikowany przez eksperta: Mgr Kamila Drozd Psycholog społeczny, autorka wielu publikacji dotyczących rozwoju osobistego oraz warsztatów z doradztwa zawodowego i komunikacji międzypłciowej. Urszula Sobol Kalendarz imprez biegowych w regionie jest wypełniony po brzegi. W niektóre weekendy odbywa się nawet kilka biegów na różnych dystansach. Biegają dzieci, młodzież i starsi. Rozbiegał się cały kraj. Podkarpacie też. - Widać, to choćby po ilości osób biegających w największych miastach, ale również w mniejszych miejscowościach - zaznacza Michał Gąsiorski, trener biegania, a także lekkiej atletyki, pochodzący z Jasła. Biegają wszyscy. Dzieci, młodzież i dorośli w różnym wieku. Ludzi na emeryturze bardzo często widać na trasach biegowych. Na Podkarpaciu odbywa się wiele imprez, które przyciągają tysiące uczestników. Pozostało jeszcze 86% chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp. Zaloguj się Zaloguj się, by czytać artykuł w całości Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 2,46 zł dziennie. CYTAT(domi @ Fri, 04 Nov 2011 - 10:07) ProszÄ™ o poradÄ™. Moi rodzice majÄ… wspĂłlnie mieszkanie wĹ‚asnoĹ›ciowe oraz dziaĹ‚kÄ™. Ojciec zmarĹ‚ w tym roku. Mama dowiedziaĹ‚a siÄ™ od sÄ…siadki, ze musi zrobić sprawÄ™ spadkowÄ… w SÄ…dzie aby przepisać poĹ‚owÄ™ po zmarĹ‚ym mężu, na siebie. Mama sĹ‚yszÄ…c sĹ‚owo "sÄ…d", popadĹ‚a w panikÄ™. PrzeraĹĽa jÄ… bieganie po sÄ…dach. ProszÄ™ o informacjÄ™ co i jak naleĹĽy zrobić by nieruchomoĹ›ci byĹ‚y przepisane na mamÄ™? Czy w ogĂłle musi coĹ› robić? SÄ… jakieĹ› konsekwencje pozostawienia sprawy jak jest?takbo musi, nic nie ma z urzÄ™du oraz z faktu, ĹĽe siÄ™ byĹ‚o współmałżonkiemprzeprowadzenie sprawy spadkowej, jest najczęściej formalnoĹ›ciÄ…, jeĹ›li wszyscy sÄ… w sprawie jednomyĹ›lnipo Ĺ›mierci Twojego taty dziedziczÄ… po nim Twoja mama oraz Ty i Twoje ewentualne rodzeĹ„stwopoczytaj tubez postÄ™powania spadkowego, ktĂłre ureguluje sprawy wĹ‚asnoĹ›ci nie bedzie moĹĽna nic zrobić z tym mieszkaniem, czyli np sprzedaćale moĹĽe nasza forumowe prawniczki jeszcze uĹ›ciĹ›lÄ…, boW dniu 18 marca Sejm RP uchwaliĹ‚ zmiany do Kodeksu Cywilnego, ktĂłre weszĹ‚y w ĹĽycie po 6 miesiÄ…cach czyli we wrzeĹ›niu, tu poczytaj Nawet gdy stoi to podskakuje albo chociaż macha nogą. Je najchętniej na stojąco, bo siedzenie ogranicza ruchy. A jeśli już usiądzie to się kręci i wierci. Ogląda bajkę spacerując, podskakuje, siada, wstaje, znowu podskakuje. Zasypia “chodząc” po łóżku, tupie nogą, klepie ręką, mruczy- cokolwiek byleby wykonać jakich ruch. Ciężku mu usiedzieć w jednym miejscu. W kolejce w sklepie zwraca na siebie uwagę, bo nieustannie coś mówi, zadaje pytania, sięga po wszystko, zaczepia ludzi, kuca, wstaje, podskakuje. Jak nie może się ruszać to intensywnie dyskutuje. W zasadzie jak się rusza to też ciągle gada. Rozglądasz się dookoła i widzisz, że inne dzieci takie ciche, spokojne, stoją grzecznie, czekają, nie wyróżniają się. A twoje? Jak wiewiórka z petardą przywiązaną do nogi- sieje zamęt, przemieszcza się z prędkością światła i dokłada do tego mnóstwo wrażeń dźwiękowych. Brzmi znajomo? Nadaktywność to nie jest ADHD Na początku chciałabym wam wyjaśnić, że dziecko nadmiernie ruchliwe nie musi mieć ADHD. Często potocznie się mówi, że “moje dziecko ma ADHD”, bo jest w ciągły ruchu. Być może kiedyś się okaże, że faktycznie tak będzie. Natomiast ADHD to zespół zaburzeń, które diagnozuje się powyżej 6 roku życia i składa się z trzech elementów: problemów z koncentracją uwagi, nadruchliwością i impulsywnością. Problem jest wtedy, gdy zachowanie dziecka i jego nadmierna aktywność, zaburza normalne funkcjonowanie w środowisku. Więc jeśli twoje kilkuletnie dziecko to istny dynamit, mówimy na razie o nadaktywności psychoruchowej. Ma mnóstwo energii, wszędzie go pełno, skacze, biega, robi fikołki. Nie nadążasz nawet patrzeć co on nowego wyprawia. W sekundę wdrapie się na regał, by za kilka chwil już skakać po łóżku albo biegać po przedpokoju. Dokładnie wiem jak to jest. Drżysz ze strachu, że nie zdążysz zareagować, że w końcu coś sobie zrobi. A jednocześnie nie możesz wyjść z podziwu, że mimo tej prędkości i chaosu ruchów, tak dobrze sobie radzi. Czasami wzdychasz głośno, myśląc “za jakie grzechy? czy to moje dziecko nie mogłoby być jak inne- usiąść i przez godzinę porysować?”. Otóż nie mogłoby. Może porysować ale najlepiej na stojąco, tupiąc nogą i w przerwach robiąc kilka przysiadów. Jak sobie radzić z takim nadaktywnym dzieckiem? Po pierwsze ZAAKCEPTOWAĆ. A być może nawet polubić. Walka z dzieckiem nic nie da. Próba siłowego ograniczania jego aktywności również. Nie zgadzam się z teorią, że jak się nie będzie mu dokładało bodźców albo okazji do wyszalenia się, to będzie spokojniejsze. Owszem, bodźcami trzeba mądrze kierować i minimalizować do jednego, dwóch na raz. Ale nie zabierać. Dziecko aktywne musi tą swoją energię gdzieś zużyć. Inaczej będzie agresywne, jeszcze bardziej niespokojne i dopiero nie da ci żyć. Dlatego nie walcz, nie narzekaj w kółko “boszeee jaki on niedobry, inne dzieci są jakieś normalne”, nie myśl, że twoje dziecko jest nienormalne, gorsze, niegrzeczne. Ono jest jakie jest. Ma dużo energii życiowej, ogromny temperament i silną potrzebę aktywności. To tak jakby w za małym pudełku zamknięto za dużo przedmiotów. Pchają się, żeby wyjść. Tutaj mamy to samo. Jak już udało nam się zaakceptować ten fakt, to czas NAUCZYĆ SIĘ Z TYM ŻYĆ. Co to oznacza? Chodzi głównie o to, żeby ułatwić sobie trochę życie i spróbować ustabilizować wasz dzień. Dziecko, które jest nadaktywne potrzebuje: – stałego rytmu dnia- rutyna jest ważna. Niezależnie od tego jak trudno jest dziecku się jej poddać, ona stanowi dla niego filar. Chodzi o podtrzymywanie stałych punktów. Tobie ułatwi to życie, bo nie będzie codziennej kłótni o to, co robicie po obiedzie albo o której trzeba iść do łóżka. A dla dziecka jest sygnałem, że coś następuje po czymś i nie ma od tego odstępstwa, tylko dlatego, że ono chce akurat pobiegać w kółko zamiast się ubierać. Ja nie mówię, że dzięki temu nagle twoje dziecko będzie spokojne i uległe. Ale zobaczysz, że pomoże uniknąć wielu konfliktów i wprowadzi porządek w chaos, który tworzy twoje dziecko; – konkretów- musicie mieć jasne zasady. Jeśli wiesz, że twoje dziecko je w podskokach, najchętniej otoczone zabawkami, które go rozpraszają to ustalacie “jemy przy stole w kuchni, zabawki zostają w pokoju”. U nas długo panował w tym względzie chaos. Moje rozbiegane dziecko zamiast jeść to przekładało zabawkę z rąk do rąk. Mi się wydawało, że jak się nią zajmie to więcej zje. Błąd. Bywało tak, że zaczynał jeść, w chwili przegryzania wsuwał się pod stół, bo nie mógł już usiedzieć, znowu wychodził, schodził z krzesła, zrobił dwa podskoki i dokańczał jedzenie. Myślałam, że pozwalając mu na to robię dobrze. Skoro nie może wysiedzieć to trudno. Ale jednak to też był błąd. Najlepiej w takich sytuacjach jest bazować na zasadach z przedszkola- nie ma chodzenia w trakcie posiłku, nie ma zabawy. Chwilę trwało zanim doszliśmy do porozumienia ale się udało. Zasada ta dotyczy wszystkich dziedzin życia- “nie biegamy w samolocie”, “nie krzyczymy w samochodzie”, “na spacerze, gdy jesteśmy blisko ulicy to trzymamy rodzica za rękę”. Wpajanie tego od najmłodszych lat, pozwoli na szybkie przyswojenie zasad. Nam pani psycholog doradzała spisanie jasnego regulaminu z ważnymi zasadami panującymi w naszym domu. -planowanie- nadaktywne dziecko ma silną potrzebę porządku. Być może brzmi to dziwnie ale tak jest. Nie możesz powiedzieć “a może pójdziemy do kina, albo jednak na lody, pomyślimy jeszcze, bo może lepiej do parku”. Gwarantuje ci, że dziecko wpadnie w szał, będzie chciało być w tych trzech miejsca na raz. Tak samo jak lepiej nie wpuszczać go do sklepu bez wcześniejszego ustalenia zasad po co tu idziemy, co kupujemy, jak powinniśmy się zachować. Uwierzcie mi, że robię to do dzisiaj a dzieci moje mają 5 lat! Zanim przekroczymy próg sklepu rozmawiamy. Np. “Chłopcy, wchodzimy tylko po masło i mleko. Nie bierzemy niczego z półek, nie uciekamy, trzymacie się za rękę i idziecie blisko mnie. Przy kasie dam wam pieniążki, żebyście mogli sami zapłacić. Pamiętacie jak należy się zachowywać w sklepie? Nie krzyczymy, nie kłócimy się, nie biegamy.” Ja mam dwoje dzieci nadaktywnych, chociaż jedno jest wyraźnie spokojniejsze od drugiego. Więc jeśli wam mówię, że lepiej 100 razy powtórzyć zasady, to znaczy, że tak właśnie jest. Planowanie to również uprzedzanie- o tym gdzie idziemy, jak długo tam będziemy, co dziecku wolno, co jest zabronione w danym miejscu. A co najważniejsze, ustalamy kiedy wychodzimy. Nie sądziłam, że to możliwe ale takie uprzedzanie faktów i planowanie działa. Spróbujcie bez ostrzeżenia zabrać dziecko z sali zabaw. Powodzenia! Ja się umawiam z Chłopakami, że powiem kiedy będziemy się zbliżać do końca i będę mieli ostatnie chwile na szaleństwo. A później jak zawołam to wychodzimy. Jasne zasady, konkretny plan. Można dołożyć do tego jakąś mini nagrodę za to, że tak sprawnie wam poszło. Robienie planów pozwoli uniknąć tworzenia ich przez twoje dziecko. Nie wiem jak u was ale moje nadaktywne dzieci są bardzo kreatywne. Jeśli ja im czegoś nie wymyślę, to one chętnie zrobią to za mnie. I tak na przykład w drodze do sklepu, gdy nie ustalimy, że robimy zakupy i szybko wracamy, dowiaduję się, że idziemy później na plac zabaw, do babci, na rower i na lody. Nie zgadzam się? No to awantura! – konsekwentne respektowanie zasad- to dla mnie najtrudniejszy punkt. Bywam niekonsekwentna, bo moje dzieci mnie tak czasami zdominują i wymęczą niekończącą się bitwą na argumenty, że szukam kompromisu. Jednak od najważniejszych zasad nie odstępuję choćby nie wiem co. Jak konsekwencja to i kary. Wiem, że to niezbyt ładne słowo dlatego dla tych bardziej wrażliwych użyję stwierdzenia “naturalna konsekwencja”. Mimo przypomnienia dziecko szaleje w sklepie, ucieka i zgarnia wszystko z półek- w takim razie wychodzimy. Nieważne, że miałaś kupić coś ważnego. Jak się uspokoi to może wejdziecie ponownie. -pozwolenie na trochę szaleństw- dziecko nadaktywne musi mieć możliwość wybiegania się. Ja się śmieje, że trochę jak chomik w kółku, swoją porcję ruchu musi dostać. Dlatego rower, hulajnoga, piłka nożna, trampolina, badminton, basen, długie spacery- wybieraj. Pewnie brzmi to zabawnie, ale często u nas pada takie zdanie “to gdzie się wybieramy dzisiaj, żeby ich (dzieci) wybiegać?”. Dni bez aktywności są straszne. Tydzień chorowania dzieci w domu to kara zarówno dla nich jak i dla mnie. Z nudów i ograniczonej możliwości spożytkowania swojej energii mało murów nie przestawią. Dlatego nakładaj wygodne buty i w drogę. -oswojenie innych z tym jakie jest twoje dziecko- trudne zadanie. Niestety dziecko nadaktywne zawsze będzie się wyróżniać- w przedszkolu, w sklepie, na ulicy, w rodzinie. Niejednokrotnie dowiesz się, że sprawia problemy albo jest niegrzeczne. Chyba nie ma na to złotego środka. Pocieszeniem jest fakt, że większość dzieci z wiekiem uczy się panować nad tymi zachowaniami. Najczęściej do wieku szkolnego trochę się uspokajają. Trzeba rozmawiać, tłumaczyć i czasami dać sobie luz. Tak jak w punkcie pierwszym-zaakceptować. – pomyślcie o terapii integracji sensorycznej- jeśli czujesz, że twoje dziecko jest mocno inne niż rówieśnicy a jego nadaktywne zachowania są intensywne i nieco odbiegają od tego, co uważasz za normę to zgłoś się do specjalisty. My korzystamy z tej terapii. Uważam ją za bardzo skuteczną i dobrą. Czasami to właśnie zaburzenia integracji sensorycznej (w uproszczeniu odbierania bodźców dotykowych, smakowych, zapachowych) powoduje takie a nie inne reakcje dziecka. Uffff… trochę się rozpisałam. Chciałam wam tylko przekazać, że wasze dziecko jest normalne. Nawet jeśli trochę inne i bardziej krąbrne od innych. Nie miejcie wyrzutów sumienia, że zdarza wam się zazdrościć innym rodzicom ich grzecznych dzieci. Mały, aktywny Diabełek potrafi wymęczyć kilka osób na raz a co dopiero jedną mamę czy tatę. Czasami zwyczajnie ciężko nam nadążyć za naszym dzieckiem i czujemy się bezsilni. Nie ma w tym niczego niewłaściwego. Ale zanim będziecie się dziwić skąd to dziecko ma tyle energii, spójrzcie na siebie albo na swojego partnera, zapytajcie jego rodziców jaki był w dzieciństwie. U nas nie ma wątpliwości skąd moje dzieci mają trudności z usiedzeniem w miejscu. Wystarczy spojrzeć na ich tatę, który do dzisiaj ma życiowe ADHD. Uwielbia być aktywny, kręcą go niebezpieczne sporty, gdzie adrenalina skacze pod sufit, a leżenie z książką bez ruchu chyba by go zabiło. Dzisiejsze dzieci mają trochę trudniej. Mężu w dzieciństwie skakał po drzewach, od rana do nocy był na podwórku i mama nie biegała za nim krzycząc “uważaj, bo się spocisz”. Ganiał po lesie, jeździł bez nadzoru na rowerze, skakał z garaży, kopał piłkę. Nasze dzieci mają mniej ruchu. Nie wypuszczamy ich samych na podwórko. Nie biegają cały dzień z kolegami. Myślę, że to utrudnia tym nadaktywnym codzienne życie.

dziecko biega po mieszkaniu